Baku, Azerbejdżan - wielkie zaskoczenie!

O rany! To jest Azerbejdżan? To pierwsza reakcja. Druga- pęknę i umrę z przepysznego przejedzenia! Objadam się owcą i opijam rewelacyjnym lokalnym winem 😎

W życiu nie spodziewałam się tego co tu zobaczyłam! Zestawienie sowieckich budynków z Dubajem😅 a tak naprawdę mieszanka architektury jest jeszcze bardziej egzotyczna, bo bogaci oligarchowie podróżowali po świecie i zwozili co ciekawsze pomysły na swoje podwórko. Działo się to od XVIII w, także jest na co popatrzeć. Myślę, że dla zainteresowanych tematem architektury to rewelacyjne miejsce. Widok na miasto nocą - kosmos. 

W Baku mają największą promenadę na świecie, tak przynajmniej twierdzą i muszę przyznać, że nie widziałam nigdzie tak szerokiej, a z długości ma ok 17km. Miasto jest bardzo zadbane i czyste, podobno jest bezpiecznie nawet pałętać się po mieście o 5 w nocy. Stare miasto jest przepiękne ze swoimi wąskimi uliczkami i wieloma caravan serai czyli dawnymi miejscami odpoczynku ("hotelami") dla karawan, które obecnie są wykorzystywane jako restauracje i hotele, choć o nieco wyższym standardzie niż początkowo. Przepiękne, klimatyczne miejsca! Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na zgubienie się w uliczkach i niesamowitej atmosferze miasta, a szkoda.

Jedzenie tutaj- bajka! Mogłabym przyjeżdżać co weekend na kolację ;) Rewelacyjne mięsiwo, dużo baraniny, ale jakiej! Pyszna, miękka, rozpływa się w ustach, niezależnie czy w postaci siekanych szaszłyków, czy w kawałku. Nawet ci, co nie przepadają za baraniną wybrali ją po raz kolejny, a nie kurczaka ;) Rewelacyjny bakłażan na masę sposobów, najlepszy jaki do tej pory jadłam. Do tego sos z granata i wino. Cud-miód! Bardzo smaczny jest Qutab to taki płaski naleśniki w formie półksiężyca z różnymi nadzieniami - próbowałam z mięsem, z dynią i z kasztanem. Wszystkie pycha! Uczta dla kubków smakowych cokolwiek się wybierze. 

A jak się tu dogadać? Ze starszymi po rosyjsku, ale młodzi już ni panimaju i tylko po angielsku, więc jak w Polsce ;) Za to oni razem z Turkami mają tak podobny język jak my ze Słowakami, czyli każdy po swojemu gada i się jakoś dogada. 

Jakąś godzinkę drogi od Baku są dwie ciekawostki do obejrzenia- Qobustan i wulkany błotne. Na trasie widać jak bardzo jałowa ziemia tu jest. Nawet krzaki nie rosną. Rzekomo są to tereny farm bydła i owiec, tylko co one tam jedzą? Gruz? Takie były nasze przemyślenia, ale rzeczywiście po drodze trafiliśmy na stado owiec no i coś tam przeżuwały…może gruz. Co jakiś czas na tej kamienistej pustyni pojawiają się jeziorka. Tylko nic wokół nie rośnie…bo to słona woda wypchnięta na powierzchnię przez gazy towarzyszące ropie naftowej. Nieźle, co? Jedziesz, patrzysz o jeziorko - tu kopiemy. 

Do smego Qobustanu krajobraz bez zmian. Kopalnie ropy, zaraz za ich płotami domy pracowników, kamienie i jeziorka. Czym jest Qobustan? Ogólnie jest „na dole” wioska o tej nazwie, ale „na górze” jest góra ;) a właściwie to tam kiedyś była „podłoga” ;) wiem, gadam jak potłuczona, ale chodzi o to, że 30k lat temu ta część gdzie teraz jest Baku była dnem Morza Kaspijskiego, które zaczęło się cofać 25k lat temu. I ta „góra” to była wyspa, jedna z kilku. Rzeczywiście jej „szczyt” jest jak stół ;) i tam też znaleziono prehistoryczne bohomazy, czyli petroglify. W związku z tym każdy, kto chciałby poczuć więź z czasami bardzo zaprzeszłymi może to zrobić właśnie w Qobustanie. 

Kawałek dalej jedziemy obejrzeć wulkany błotne, które powstają poprzez wypychanie przez metan ziemi i wody z dużej głębokości. Bulgocze, nie jest gorące i totalnie nie śmierdzi. Krajobraz księżycowy, bo niektóre wulkany potrafią spore urosnąć. O ile kretyni tego świata im pozwolą na to…bo zdarzają się tacy, co wystawiają swoje szczęście na próbę i wrzucają zapaloną zapałkę do wulkanu. Oczywiście metan wybucha, mniej lub bardziej, w zależności od natężenia w danym momencie. Także tak. Głupich nie sieją, sami się rodzą, niestety. 

Wycieczka i po mieście i po okolicy bardzo udana. Zdecydowanie polecam Baku całym…brzuchem i kubkami smakowymi! 


Comments