Dzień 5: Karnga Camp 3900 do Barafu Camp 4673m npm, tylko 4-5 km
Dzisiaj dzień jeszcze bardziej lajtowy, co prawda większe przewyższenie i znów góra-dół-góra, ale totalnie łatwa trasa. Nie zauważyliśmy kiedy przeszliśmy, oczywiście i tak spowalniani. W południe jesteśmy na miejscu w bazie wypadowej na atak szczytowy. Jak zwykle czekamy aż się chłopaki ogarną z rozstawieniem wszystkiego. Teraz już tylko przepak na atak, lunch, odpoczynek, wczesna kolacja i spanie jak najwcześniej, żeby o 00:30 wyruszyć na Kili. Codziennie wieczorem jesteśmy sprawdzani pulsoksymetrem, teraz jeszcze pakunek i ubiór, czy na pewno jesteśmy dobrze przygotowani na wyjście (pierwsza weryfikacja była przeprowadzona jeszcze w hotelu). Będzie zimno. To jest najgorsze, przynajmniej dla mnie. Wydaje się, że jesteśmy dobrze przygotowani. Okaże się.