Manaslu Circuit dzień 9

Bimthang do Tilche, tfu, do Dharapani-27km, schodzimy do ok 1900m npm.


Bimthang to najładniejsza i najładniej położona wioseczka na całej trasie! Otoczone górami z każdej strony, Manaslu pięknie widoczna od drugiej strony niż dotychczas widzieliśmy. Rano i w nocy zimno, ale jak słońce przyświeca to zaskakująco ciepło na taką wysokość (3800m npm).

Mój nos i „podnosie” nosi znamiona odmrożenia, więc smarkanie jest katorgą. Smarujemy tłustymi kremami, ale i tak na przełęczy załatwiliśmy nosy strasznie. 

Cała droga w dół była bardzo malownicza, super widoki na góry, później sporo przez las sosnowo-różanecznikowy, potem taka okolica wyglądająca jak omszały złowrogi sad i znów widoki na góry. Widzieliśmy też rodzinę makaków! Ogólnie byłoby miło i przyjemnie, gdyby nie sama końcówka. Mieliśmy spać w Tilche, a następnego dnia rano tylko 1h przejścia do Dharapani, gdzie odbiera nas jeep. Ale nasz guide wymyślił, że zobaczymy jak będziemy się czuli, to może pójdziemy spać od razu do Dharapani, to już chodzić nie będziemy musieli. Tak też po drodze zadecydował, że idziemy dalej, bo to tylko 1h drogi więcej. No tylko mieliśmy już sporo km w nogach i szliśmy wolniej, a na koniec okazało się, że w wiosce most zerwany przez jakiś obryw (3 mies temu, tylko guide niedoinformowany) i musimy dymać pod górę dodatkowe km do drugiego mostu, za wioską. Dotarliśmy o 17 dopiero i okazało się, że słabo z miejscówkami do spania, wszędzie full, co nie jest niczym dziwnym skoro weszliśmy na szlak pod Annapurnę, gdzie ludzi jeepami zawożą. Tutaj nasz szlak łączy się właśnie z tym „szlakiem” samochodowym. Pozostało nam tuptać dalej w poszukiwaniu noclegu, ostatecznie o 17:30 i po 27km wylądowaliśmy w noclegowni z pięknym, aksamitkowym ogródkiem, w Dharapani. Koniec chodzenia, od jutra nas wożą. 

Uff, przeżyłam. Najbardziej wykańczający urlop na jakim byłam. Dalej chyrchlamy i smarkamy, ale mniej i przesypiamy noce.

Comments