Sama Gaon do Samdo, jakieś 7km, 3800m npm, przewyższenie niewielkie, 2,5h marszu.
Całość zajmuje niecałe 3h więc mamy czas na siedzenie na słońcu i podziwianie otoczenia.
Samdo położone pięknie na wzgórzu, z widokiem na śnieżne szczyty, na szlak w kierunku Tybetańskiej granicy. Widać również naszą jutrzejszą ścieżkę. Okazuje się, że kiedyś Tybetańczycy przychodzili do Nepalu na handel i Nepalczycy chodzili tam. Niestety teraz tylko Nepalczycy są wpuszczani na handel, bo ludzie spieprzali z okupowanego przez Chiny Tybetu właśnie w ten sposób.
Na trasie gdzieś do Samado zgubiły się drzewa, pozostały jedynie trawy i czerwone berberysy.

W końcu mogłam poczytać książkę! Tak zakładałam, że nadrobię zaległości, a tu na początku padałam od razu spać, nie było mowy o czytaniu.
Nie możemy już patrzeć na menu. To jest naprawdę copy-paste i niezależnie co wybierzesz to wszystko smakuje tak samo i na pewno nie tak, jakbyś się tego spodziewał. A wmuszają w nas i obiad i kolacje (to samo menu) i nawet moje „pół porcji” nakładają z górką. Już mi uszami wychodzi…
Noce zimne, już od paru dni dostajemy dodatkowe kołdry do przykrycia na śpiwór i są one naprawdę potrzebne!
Jutro też krótki odcinek, ale przewyższenie większe -660m.
Comments
Post a Comment