Manaslu Circuit dzień 6

Sama Gaon do Samdo, jakieś 7km, 3800m npm, przewyższenie niewielkie, 2,5h marszu.

Ten dzień jest również dniem trekingowo- restowym. Chodzi o to, żebyśmy nazbierali siły na przełęcz. Trasa biegnie przepiękną doliną, prawie cały czas płasko, lekkie wzniesienia. Dzisiaj dopiero czuję radość z trekingu i z widoków. Czuję się dużo lepiej, całą noc przespałam, a szlak rzeczywiście nie jest wymagający. No i jest pięknie! Słońce cały czas świeci równo, ale już powietrze na tej wysokości jest chłodniejsze i wiatr bardzo chłodny, więc zapominamy o krótkich rękawkach. Z dwóch stron widać ośnieżone szczyty. 

Całość zajmuje niecałe 3h więc mamy czas na siedzenie na słońcu i podziwianie otoczenia. 

Samdo położone pięknie na wzgórzu, z widokiem na śnieżne szczyty, na szlak w kierunku Tybetańskiej granicy. Widać również naszą jutrzejszą ścieżkę. Okazuje się, że kiedyś Tybetańczycy przychodzili do Nepalu na handel i Nepalczycy chodzili tam. Niestety teraz tylko Nepalczycy są wpuszczani na handel, bo ludzie spieprzali z okupowanego przez Chiny Tybetu właśnie w ten sposób. 

Na trasie gdzieś do Samado zgubiły się drzewa, pozostały jedynie trawy i czerwone berberysy. 

W końcu mogłam poczytać książkę! Tak zakładałam, że nadrobię zaległości, a tu na początku padałam od razu spać, nie było mowy o czytaniu. 

Nie możemy już patrzeć na menu. To jest naprawdę copy-paste i niezależnie co wybierzesz to wszystko smakuje tak samo i na pewno nie tak, jakbyś się tego spodziewał. A wmuszają w nas i obiad i kolacje (to samo menu) i nawet moje „pół porcji” nakładają z górką. Już mi uszami wychodzi…

Noce zimne, już od paru dni dostajemy dodatkowe kołdry do przykrycia na śpiwór i są one naprawdę potrzebne!

Jutro też krótki odcinek, ale przewyższenie większe -660m.



Comments