Ostatniego dnia wybraliśmy się do najsłynniejszego klasztoru w Bhutanie Tiger’s Nest.
Znajduje się na wysokości 3070m npm i zobaczycie go jako jedno z pierwszych zdjęć googlając Bhutan. Wspinaczka opisana dla emerytów jako 3h do gory i 2h w dół, dla nas było to 1h w górę i 0,5h w dół, bardzo przyjemna, z kilkoma różnymi ujęciami na świątynię. Majestatyczna skała, na której znajduje się świątynia dodaje dramatycznego klimatu. Warto się wybrać, przepiękne miejsce. Całość wyprawy zajęła oczywiście więcej czasu bo obejrzeliśmy świątynny kompleks wewnątrz i zatrzymaliśmy się na herbatę w powrotnej drodze.
Według nauk buddyjskich aby żyć w czystości i zbliżyć się do boga należy wyzbyć się 3 trucizn zatruwających ludzkie życie- pożądania, złości i ignorancji. Oj nie ma dla nas nadziei 😅
Wierzenia wierzeniami, ale samoświadomość i dążenie do szczęśliwego życia jako filozofia życia oparta na buddyźmie jest dla mnie fascynująca! Mieliśmy też możliwość skorzystania z relaksujących masaży i uzdrawiających rytuałów przepisanych i odprawianych przez lokalną panią doktor, która z pulsu wyczytała nam dolegliwości i co ciekawe- wszystkim trafiła 😉 Wzięliśmy gorącą ziołową kąpiel w drewnianej tradycyjnej wannie podgrzewanej kamieniami. Skorzystałam też z przeszkolenia do medytacji, dla mnie super, będę ćwiczyć!
Zgodnie stwierdziliśmy, że tydzień wystarczy i jest to kraj „na raz”. Widoki piękne (cały czas byliśmy w górach, bo ponad połowa kraju jest położona powyżej 3k m npm), architektura bardzo ciekawa i niepowtarzalna (dzongi i świątynie), po angielsku można dogadać się bez problemu, ale mamy wrażenie, że wszędzie wygląda tak samo, czyli pora wracać 😉
Najwyraźniej tyle szczęścia przynieśliśmy, że Bhutan postanowił nas nie wypuszczać i ze względu na deszcz i chmury nasz lot do Kathmandu był opóźniony 3h, dodatkowo z międzylądowaniem bardzo „po drodze” w Delhi...czyli lot zamiast 1h to ...5h, przebookowanie na późniejsze loty do i z Doha i już po 30h w podróży jesteśmy z powrotem w domu...
Comments
Post a Comment