Rany, jaki Yellowstone jest olbrzymi! Jakieś 140km wzdłuż i ponad 100km w szerz.
Śniardwy niby duże? No to jezioro Yellowstone ma powierzchnię 3x większą! Niestety jest też dużo ludzi, a co za tym idzie- problem z miejscami na campsite’ach. Dojechaliśmy na 17, już przy wjeździe informacja, że tylko na 4 w całym parku pozostały jakieś miejsca. A z jednego campsite do drugiego tak po 30km. W pierwszym, w którym miało być jeszcze miejsce, podjeżdżamy-„full”, no w mordę jeża! Gab zmęczony po długiej trasie, ale co zrobić, jedziemy do następego, który też miał mieć. Udało się na szczęście, wylądowaliśmy w Indian Creek Campsite. W całym parku są tylko 2 miejsca gdzie są prysznice i są to główne kempingi, na których na miejsca noclegowe nie ma co liczyć, albo trzeba z wyprzedzeniem rezerwować. Reszta ma tylko toalety i wodę pitną, każde wyznaczone miejsce ma stół, miejsce na samochód i ognisko/grilla. Większość nie ma rezerwacji, tylko kto pierwszy ten lepszy. No i tu właśnie jest zabawa chybił/trafił, bo jak pasuje Ci jakieś miejsce logistycznie to tak od połowy dnia trzeba zasuwać na zaklepanie miejscówy, a potem wracać na punkty widokowe i szlaki, które się ominęło. Mowa o campach głównych, bo na backcountry jest bardzo dużo campów do wyboru, ale jak wszędzie w stanach trzeba mieć permit na konkretne miejsce, więc trzeba rozplanować wcześniej. Na tych nie ma już oczywiście toalet i może być problem z wodą, o ile rzeka się nie trafi, więc lepiej mieć ze sobą.
Wewnątrz parku jest główna droga tworząca ósemkę, wokół której znajdują się najciekawsze i najbardziej znane atrakcje parku- gejzery, gorące źródła, wodospady i jeziora. Jest tego tak dużo, że przez 3 dni, które zamierzamy tu spędzić, zdążymy tylko to objechać i przejść jakieś krótkie trasy, na backcountry nie będzie czasu, zresztą nie znaleźliśmy traila który by nas urzekł(raczej dolinami i lasami, nie ma granią czy na szczyt). Na wjeździe dostaje się mapę i informator, a w Visitor Center można zgarnąć jeszcze info o 1 dniowych trekkingach i jedziemy na tych informacjach.
Poza tym sporo rzek, kaskad, jezior i jeziorek, jedno główne olbrzymie.
Tylko te tłumy...na parkingach, na kempingach, przy punktach widokowych. I mnóstwo camperów.W razie awarii Bridge Lake powinien mieć miejsce zawsze, bo jest olbrzymi i najdroższy(28$ vs 15$ na naszym pierwszym, za dokładnie to samo).
Podsumowując - park dla emerytów, wszystkie atrakcje dostępne z samochodu z ewentualnym minimalnym podejściem. Cały park to teren geotermalny z wykwitami stanu młodzieńczego od tysięcy lat ;) Na krótko tu zawitaliśmy i wygląda na to, że potrzeby powrotu nie mamy. Na raz, zobaczyć naprawdę warto(!) te baseny geotermalne są niesamowite, ogromne i niespotykane, ale na tym koniec. Misie nas nie zjadły, Yoggiego nie widzieliśmy.
Nastawiamy się na ciekawsze chodzenie w Grand Teton, więc przenosimy się. Jeszcze mamy szansę zostać zjedzeni przez misie lub szansę przetestować spray na niedźwiedzie.
Wygląda na to, że pogodę mamy i będziemy mieli żyletę 20 kilka stopni, pełne słońce, w ciągu dnia gorąco, natomiast w nocy...w cholerę zimno! Rano 5-7 st C, musi spadać do 0 w nocy, bo nie jest zbyt komfortowo, nawet w naszych puchowych śpiworach- a chciałam zabrać cienkie...
Comments
Post a Comment