Pada, pada i jeszcze raz leje.
Wszyscy zmoknięci, zmarznięci i źli. Omijamy kolejne atrakcje, bookujemy chatkę, bo dosyć mamy namiotów w taką pogodę. Potrzebujemy kawałka suchej podłogi i ciepła. Trzeba wysuszyć ciuchy, namioty i samochód. Prognozy na kolejne dni wydają się być optymistyczne, trzymamy kciuki. A skoro nie ma atrakcji, to mogę parę ciekawostek napisać. Na Islandii jest więcej owiec niż ludzi. Liczba ludności całej wyspy taka jak w Lublinie (ok 330 tys). Największa mniejszość to Polacy (spotykamy w każdym sklepie, barze, nawet z kierowcą autobusu w ojczystym pogadaliśmy). Łubin został sprowadzony i wysiewany w celu użyźniania gleby, ale tak się zadomowił, że próbuje zagarnąć całą wyspę. Co może cię zabić po wybuchu wulkanu:
1. Lawa
2. Woda ze stopionego lodowca
3. Wyładowania atmosferyczne w promieniu 30-40km,
4. Pył i duszące gazy,
5. Jak powyższe cię nie zabiły to jeszcze klęska żywiołowa pozostaje, więc z głodu można paść (nam to nie grozi, zapasy suchego żarcia mamy, tylko po mału nie możemy już na nie patrzeć).
Na szlakach jest informacja o drodze ewakuacji w razie wybuchu. Jeden z wulkanów jest aktualnie po zakładanym terminie 😨 Na campingach wystawione są butle gazowe, które nie zostały zużyte więc Gab skrzętnie zbierał i mamy zapas.
Jest cudownie! Mamy chatkę z widokiem na największy (pod względem objętości) lodowiec Europy, jest ciepło i sucho! Wybraliśmy się też na spróbowanie lokalnego jedzenia- zupa z langustynek bardzo dobra i tradycyjna potrawka z ryby również. Próbowaliśmy też suszonej ryby, którą się je z masłem-zjadliwe ale dziwne.
Kolejnego dnia- plaża! Słońce, zero chmur, cieplutko! Namioty wysuszone, samochód wysuszony i my wysuszeni (jeszcze nie na wiór na szczęście).Wracamy więc nad jezioro Jökulsarlon obejrzeć pływające na nim kawałki lodowca. Nieco dalej na wschodzie wybieramy się na mało uczęszczany szlak w Góry Liparytowe. Ekstra pogoda i super trasa. Dużo przejść po kamieniach przez rzekę, szerokie łąki, kolorowe wzgórza w tle, przedzieranie się przez lasy brzozy islandzkiej. Szlak nieoznakowany, więc głównie na azymut. Pojedyncze osobniki ludzkie w oddali i to nam się najbardziej podoba. Morale podniesione, znów jest super! Ma pozostać ładnie, więc śpimy pod namiotami.
Pogoda ok, w nocy ciepło, nie pada. Zrobiliśmy objazd wschodnich fjordów- jadły nam z ręki ;) widoki jak z Hobbita! Maskonurów nie widzieliśmy jeszcze, za to planujemy wybrać się na oglądanie wielorybów. Wydawało nam się, że mamy jeszcze sporo czasu, a teraz zaczyna nam go brakować na wszystkie trasy jakie fajnie byłoby zrobić. Szukamy jakichś trekingów, żeby nie jeździć jak japońscy turyści-od fotki do fotki. Dobra pogoda ma się utrzymać!
Comments
Post a Comment