Kanada,Alberta-Góry Skaliste cz.2

Kolejny dzień był dniem wybranym na odpoczynek przed trudnym szlakiem, idealnie, bo miało lać. 

No to dla odmiany świeciło słońce cały dzień. Świetnie- chyba prognoza się przesunęła, okaże się następnego dnia. Odpoczęliśmy nad jeziorkami (piękne Minnewanka Lake i Two Jacks Lake), była cudowna widoczność, idealnie na trudne trasy...ech, nasze nogi i stopy jednak prosiły o odpoczynek, co zrobić, wylegiwaliśmy się w słońcu... A wszystko też dlatego, że kolejnego dnia zaplanowaliśmy extreme hike na Mt Rundle- 7,5km na górę, ponad 1500m przewyższenia i wiemy już co to "scrumble"- takie wspinanie się bez wyposażenia wspinaczkowego, momentami na 4. 



Takie sobie wymyśliliśmy zakończenie pobytu w Banff. Round trip 7-8h, scrumbler guide dobrze opisany (dostępny w Visitor Centre i jako pdf w necie), szlak dobrze widoczny i dobrze oznaczony tam gdzie się da. Bo dalej się nie da...dalej jest drapanie się na 4 po skałach i drobniutkich kamyczkach. Dla potomnych- jak kończy się linia drzew, to lepiej odbić na prawo, wygodniejsza trasa (wchodziliśmy bliżej brzegu po lewej a schodziliśmy po prawej) Przeszliśmy większość Dragon's Back, zostało nam wspięcie się na szczyt i...zaczęło śnieżyć. Na początku spokojnie, więc szliśmy dalej, ale po chwili regularna śnieżyca, skały mokre, Gab był najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na ziemi, a przynajmniej jego mina na to wskazywała ;) No dobrze, zastanówmy się. Jest mokro i ślisko, szczyt w chmurze, u nas śnieg pada co raz mocniej. Wejście wejściem, ale zejść jakoś trzeba. Z bólem serca(u mnie) i wyrazem ulgi (u Gaba) schodzimy. Później rozmawialiśmy z para, która wchodziła przed nami (widzieliśmy ich z daleka) i mówili, że dobra decyzja, bo na szczycie widoczność na 3m i jak wchodzili to było sucho, ale po 10min zaczęło śnieżyć i już uciekali, a w miejscu gdzie my zawróciliśmy było totalnie mokro i ślisko. Jeszcze paru wariatów się pchało na szczyt, ale raczej też zawrócili. Pogoda powiedziała fuck y...znaczy "nie dzisiaj".

Tempo mieliśmy całkiem dobre, bo zeszliśmy po 5h od startu, a max 1h zostało nam na górę. Schodzenie po Dragons Back ciężkie, wolniej niż w górę. Trip godny polecenia wszystkim, którzy lubią się zmęczyć, widoki rewelacyjne (kiedy jeszcze były, bo padało nam całą drogę w dół), ogólnie i tak jesteśmy zadowoleni, że doszliśmy tak daleko bo było super! 

Pozostało nam Canmore i ogólnie podróż- samochodem, samochodem, samochodem do Vancouver, koleją do Seattle, dzień na miejscu i samolot do PL. 

Comments