Aloha!

Aloha! Po dłuuuugiej i uciążliwej podrąży znaleźliśmy się po drugiej stronie półkuli!

Na pierwszy ogień Kauai- podobno najpiękniejsza z wysp hawajskich. Jest niesamowicie...tropikalna. Szczególnie po spalonym słoncem Las Vegas-kiczowatej oazie przepychu na środku pustyni.  Tu jest zielono, gęsto od tej zieleni, roślinność kosmiczna (np. paprotki takiej wielkości jakby się ludźmi żywiły), ocean turkusowy, a ziemia ma kolor pomarańczowy (jak się później okazało- niech to cholera weźmie- gliniasta). 


Uwaga, będzie quiz: jakie jest najpopularniej występujące zwierze na Kauai? Podpowiem, że jest to ptak. Cokolwiek wymyśliliście-nie. Otóż osobnikiem występującym powszechnie zarówno w dżunglii, przy plażach, na parkingach, przy hotelach i w miasteczkach jest kogut! Płci żeńskiej jak na lekarstwo, a pięknie ubarwionych panów wszędzie pełno, więc cała wyspa ma pobudkę o tej samej porze...wcześnie. 

Pierwszy dzień zlało nas do ostatniej suchej, ale dzielnie kroczyliśmy szlakiem. Na tubylcach deszcz nie robi żadnego wrażenia, kontynuują ze stoickim spokojem to co robili, co niestety nie świadczy dobrze o obecnej pogodzie...Hawaje- słońce, palmy i laski w spódniczkach z trawy, taaaa jasne. Gorąco, deszcz, bambusy, przeprawy przez rzeki, i nogi upaprane po kolana w gliniastym błocie! No i takie wakacje to ja rozumiem- nudzić się nie będziemy :) 


Dla przypomnienia- tydzień przed wyprawą złamałam prawą rękę. W dwóch miejscach. Jak łamać się to z rozmachem, jakoś tak mam. T trakcie całej wyprawy mieliśmy 12 lotów samolotem. Każdy samolot = 3 papierki od prochów, skaner ręczny, skanowanie ogólne - co najmniej bomba atomowa w gipsie się zmieści... Na szlakach - folia spożywcza podstawowym wyposażeniem plecaka. Gab stał się ekspertem w robieniu kitki ;)  

Wstajemy- słonce, idziemy na szlak- leje, no co jest kurna, szlag może człowieka trafić...do jednego szlaku 3 podejścia robiliśmy (ale że do 3x sztuka, to się w końcu udało). A tu trzeba się nauczyć żyć z duchem wyspy... to oznacza pobudkę o 4:30 (z kogutami), o 6 na szlaku i spieprzać zanim dupę zmoczy ;) 

Pojechaliśmy obejrzeć najwyższy szczyt Kauai, który jednocześnie jest jednym z najbardziej mokrych punktów na Ziemi, ale...tak lalo ze nic nie było widać! :D wiec poczuliśmy na sobie ;) Za to ostatnie 2 dni mieliśmy upalne, wiec złapaliśmy troche słońca. 


To to samo miejsce 😂



Trzeba przyznać, że Kauai zasługuje na nazwę Garden Island w 100%- wyglada jak wieeelka palmiarnia (z dusznością włącznie) a na 5km trzy razy zmienia się krajobraz-ekstra! No i wodospadu, do którego dzisiaj w końcu dotarliśmy, nic już nie przebije  :) 

Jutro wylatujemy na Maui. Prognozy deszczowe, ale co to dla nas, jesteśmy już zaprawieni w boju i podejście mamy podobne do tubylców, z tym że dodajemy..."$&@*# znowu!"

Z Maui lecimy 12 na Big Island, nie wiem czy będziemy mieć wifi na Maui. Podobno te deszcze to anomalia w tym czasie a wszystkiemu winny El Ninio. Co tam, I tak jest super!

Comments